ERA Travel z pieszym wyzwaniem na ponad 50 km? Czemu nie!

Zaczęło się od tego, że dostałem maila z pracy. Niekiedy otrzymujemy tematyczne oferty udziału w różnego rodzaju konkursach, szkoleniach, zawodach, inicjatywach. Tym razem była to propozycja wzięcia udziału w Wirtualnym Rajdzie Pieszym Szlakiem Partyzanckim organizowanym przez Powiat Radomszczański i portal ERA Travel w ramach obchodów Święta Niepodległości. Propozycja była dla uczniów (bo tak w ogóle to pracuję w szkole – jeśli ktoś nie wie) i zaoferowałem im wzięcie udziału w tym rajdzie, to taka aktywna forma na długi weekend. Temat przypomniał mi się jakieś dwa dni przed samym wydarzeniem, gdy zobaczyłem plakat na szkolnym korytarzu. Postanowiłem, że spróbuję.

Plakat imprezy

Zadanie polegało na zdobyciu w dniach 11-14 listopada dwudziestu punktów kontrolnych podanych w postaci współrzędnych GPS lub zaprezentowanych na zdjęciu charakterystycznego obiektu. Należało zlokalizować w terenie te miejsca i zrobić sobie tam zdjęcie z biało-czerwoną flagą. Punkty te położone były na trasie Szlaku Partyzanckiego im. majora H. Dobrzańskiego – Hubala w obrębie naszego powiatu. Znakowany kolorem czerwonym szlak przebiega przez miejsca uświęcone krwią partyzantów i żołnierzy Wojska Polskiego walczących tu w wojnie obronnej 1939 roku, a później podczas okupacji hitlerowskiej. Szlak ten bierze początek w Radomsku i przebiega przez Ojrzeń, Ewinę, rezerwat „Jasień”, Kobiele Wielkie, Górę Chełmo, Przedbórz, Bąkową Górę, Majkowice, Sulejów, Witów, Polichno, Golesze, Nagórzyce, Tomaszów Mazowiecki, Spałę, Inowłódz, Anielin, Poświętne w kierunku Drzewicy i dalej ku granicy województwa łódzkiego do Brudzewic.

Regulamin rajdu

Wykaz punktów kontrolnych
1. Dworzec PKP w Radomsku (organizatorzy udostępnili zdjęcie poglądowe)
2. 51.06772, 19.4447
3. 51.02769, 19.45762
4. 50.9966, 19.4887
5. Groby partyzantów w Ewinie (organizatorzy udostępnili zdjęcie poglądowe)
6. 50.9989, 19.56375
7. 51.00656, 19.58572 / rozstaje dróg (organizatorzy udostępnili zdjęcie poglądowe)
8. Pomnik partyzantów w Katarzynowie (organizatorzy udostępnili zdjęcie poglądowe)
9. Ławeczka Reymonta w Kobielach Wielkich (organizatorzy udostępnili zdjęcie poglądowe)
10. Słupek z oznakowaniem nadleśnictwa i szlaku czerwonego (organizatorzy udostępnili zdjęcie poglądowe)
11. 51.04286, 19.69491 / las dębowy
12. Kapliczka przy drodze Karczów-Zagórze (organizatorzy udostępnili zdjęcie poglądowe)
13. Rozstaje dróg przy wejściu szlaku czerwonego na górę Chełmo (organizatorzy udostępnili zdjęcie poglądowe)
14. Dawny kamieniołom z inskrypcjami na górze Chełmo (organizatorzy udostępnili zdjęcie poglądowe)
15. Figura św. Jana Nepomucena w Chełmie (organizatorzy udostępnili zdjęcie poglądowe)
16. Kapliczka w miejscowości Będzyn, przy skrzyżowaniu dróg (organizatorzy udostępnili zdjęcie poglądowe)
17. Kapliczka domkowa w Masłowicach (organizatorzy udostępnili zdjęcie poglądowe)
18. Samotna sosna w polu między Masłowicami a Konstantynowem (organizatorzy udostępnili zdjęcie poglądowe)
19. 51.09064, 19.84285 / w lesie przy strudze
20. 51.08849, 19.86689

Szlak Partyzancki był mi już znany, ale nie w całości do Brudzewic, ani nawet nie w całym kawałku, który przebiega przez powiat radomszczański. Przejechałem i przeszedłem nasz powiat wielokrotnie, ale przyznaję, że nigdy nie przemierzyłem całego szlaku. Jeśli już, to mniejszymi lub większymi fragmentami. Były więc przed tym rajdem odcinki całkowicie mi nieznane. Nie przygotowywałem się do rajdu w żaden specjalny sposób. Idea nie polegała na tym, żeby się ścigać. Każdy uczestnik mógł iść własnym tempem, w dodatku ja planowałem iść już w czwartek 11 listopada, a ktoś inny mógł wyruszyć w piątek, sobotę albo nawet w niedzielę. Szlak można było pokonać w odcinkach, nawet przez te cztery dni, niekoniecznie zaczynając od Radomska. W ogóle Szlak Partyzancki był tylko wskazówką, że na jego trasie znajduje się dwadzieścia punktów kontrolnych, na których należy zrobić sobie zdjęcie z biało-czerwoną flagą. Niekoniecznie więc nawet trzeba było iść tym szlakiem, chociaż to prawie najprostsza droga, aby odnaleźć wszystkie punkty. Niekiedy można było rzeczywiście nieco skrócić sobie trasę, zejść ze szlaku i kierować się na następny punkt, ale ja założyłem sobie, że przejdę cały, tzn. ten radomszczański odcinek od Radomska do Przedborza. Istotne było to, że szlak należy pokonać pieszo, a nie rowerem, czy samochodem. Co to za wyczyn przejechać ponad 50 km? 😉

Po analizie tego co mnie czeka, postanowiłem przeznaczyć na przejście cały (ale krótki) listopadowy dzień. W planach miałem jeszcze wzięcie udziału w podobnej imprezie w sobotę 13 listopada (ukończyłem wtedy IX Pieszy Maraton Niepodległości na odcinku 50 km – tutaj moja relacja). Potrzebowałbym więc po czwartkowej wędrówce jeden cały dzień na odpoczynek przed sobotą. Nie jestem osobą mocno zaangażowaną w sport, ale przejście 50 km, jeden dzień odpoczynku i znów przejście 50 km było w moim zasięgu, jeśli dobrze to rozplanuję. Dzień przed ruszeniem w trasę przygotowałem ekwipunek, w plecaku znalazły się owoce, musy owocowe, batony, latarka, zapasowe baterie. W czwartek, jeszcze w nocy dołożyłem do tego herbatę w termosie oraz dwa burgery roślinne.

Fot. Paweł Dudek

Fot. Paweł Dudek

Wyruszyłem równo o godz. 4 nad ranem. Do pierwszego punktu kontrolnego, dworca PKP w Radomsku, miałem kilkaset metrów. Można więc w zasadzie powiedzieć, że moja wędrówka na trasie Wirtualnego Rajdu Pieszego Szlakiem Partyzanckim rozpoczęła się po godz. 4 rano. Wszystkie zdjęcia w tym artykule zawierają sygnaturę czasową, a zdjęcia z punktów kontrolnych są dodatkowo podpisane numerem punktu, który nanosiłem na bieżąco podczas wędrówki. Te dwadzieścia zdjęć z punktów kontrolnych są dokładnie tymi samymi, które przekazałem organizatorom na fanpejdżu ERA Travel. Po to, żebym nie zastanawiał się kiedy ja właściwie w danym miejscu byłem, a ponadto to taka moja osobista dodatkowa forma dokumentowania przebiegu mojej wędrówki dla organizatorów. Drugi punkt to zdjęcie przed budynkiem Muzeum Regionalnego im. S. Sankowskiego. Zrobiłem sobie selfie z tablicą poświęconą Józefowi Piłsudskiemu.

Punkt kontrolny nr 1, fot. Paweł Dudek

Punkt kontrolny nr 2, fot. Paweł Dudek

Dalej trasa biegła przez miasto, wchodziła w Suchą Wieś, a potem do lasu, w stronę Bryliska. Ten odcinek pokonywałem gdy było jeszcze ciemno. Z chwilą wejścia do lasu założyłem więc sobie czołówkę a do ręki wziąłem drugą latarkę. O tej porze w lesie można przestraszyć się co najwyżej sarny czy lisa, bo prawdopodobieństwo spotkania człowieka jest tam zdecydowanie mniejsze niż zwierzęcia. I rzeczywiście, jakaś sarna przebiegła kilkadziesiąt metrów przede mną. Ile dzikiego zwierza patrzyło na mnie z zarośli, nie wiem, bo nie słyszałem żadnych niepokojących dźwięków. W środku lasu, na skrzyżowaniu dróg zrobiłem sobie trzecie zdjęcie. Były to nadrzewne kapliczki. Latarkę ustawiłem na ziemi i po kilku próbach udało się wycelować taki kadr, abym był widoczny ja i obiekty za mną też.

Punkt kontrolny nr 3, fot. Paweł Dudek

Po dojściu do Bryliska skierowałem się w stronę asfaltówki Radomsko – Wygoda. Była jeszcze ciemna noc, więc cały czas miałem włączone obydwie latarki. Ten odcinek drogi jest niebezpieczny, także w dzień. Dziwnie poczułem się gdy mijałem miejsce niedawnego śmiertelnego wypadku. Kamizelki odblaskowe i kaski zawieszone na kijach, a także liczne znicze robią bardzo smutne wrażenie.

Fot. Paweł Dudek

Czwarty punkt znajdował się na skraju miejscowości Ojrzeń. Miałem problem ze zrobieniem sobie zdjęcia w charakterystycznym miejscu, bo nie mam lampy błyskowej w przednim aparacie mojego smartfona, a nie było za bardzo możliwości, żeby doświetlić się latarką. W końcu w jakiś ekwilibrystyczny sposób trzymałem w ręku latarkę, telefon i flagę i zrobiłem sobie selfie na tle charakterystycznego mostku w tym miejscu.

Punkt kontrolny nr 4, fot. Paweł Dudek

Zaczęło świtać. Spotkałem nawet pierwszego człowieka w Ojrzeniu. Za tą miejscowością było już całkiem widno. Minąłem budynek dawnego młyna, urzekły mnie widoki budzących się ze snu łąk. Dotarłem do pomnika partyzantów w Ewinie. To nie był jeszcze punkt kontrolny, trzeba było iść dalej w stronę wsi. I gdy już się w niej znalazłem nagle zobaczyłem… czołg! Gdzieś czytałem, że w Ewinie na uroczystościach rocznicowych we wrześniu był czołg, ale myślałem, że odjechał razem z gośćmi. Okazało się, że nadal stoi we wsi, kilkaset metrów od pomnika. Można sobie do niego podejść i zrobić zdjęcie, z czego i ja skorzystałem. Punkt kontrolny znajdował się nieco dalej. Na skrzyżowaniu we wsi szlak kierował się w lewo, ale trzeba było jednak iść jeszcze chwilę prosto. Znajdują się tam groby partyzantów.

Fot. Paweł Dudek

Fot. Paweł Dudek

Fot. Paweł Dudek

Fot. Paweł Dudek

Fot. Paweł Dudek

Punkt kontrolny nr 5, fot. Paweł Dudek

Wróciłem na czerwony szlak i po kilkuset metrach znalazłem się poza wsią. Tam spotkałem kolejną sarnę, której zrobiłem nawet zdjęcie. Niestety nie jest ono zbyt wyraźne (robione z zoomem), bo próba podejścia jeszcze bliżej spowodowała, że zwierzę uciekło mi sprzed aparatu. Po wyjściu z lasu znalazłem się w Kotfinie. Minąłem budynek dawnej szkoły z tablicą upamiętniającą mieszkańców wsi – ofiary zbrodni niemieckich z czasów drugiej wojny światowej. Przechodziłem też przez Chrostową, gdzie znajduje się ciekawa kapliczka z lat 60. XX wieku. Za Chrostową wszedłem na teren rezerwatu przyrody „Jasień”, gdzie znajdował się szósty punkt kontrolny.

Fot. Paweł Dudek

Fot. Paweł Dudek

Fot. Paweł Dudek

Punkt kontrolny nr 6, fot. Paweł Dudek

W Jasieniu jeszcze kilka lat temu znajdował się pomnik. Dziś pozostała po nim tylko zarośnięta murowana platforma. Ludzie jednak pamiętają o tym miejscu i zostawiają tam znicze. Idąc dalej, przy drodze między stawami znajduje się murowana, całkiem pokaźna kapliczka. Przypomina ona o dawnych czasach tego miejsca, kiedyś bardziej ludnego, tętniącego życiem. Siódmy punkt przypadał w lasach koło miejscowości Katarzynów, a ósmy już w samym Katarzynowie przy pomniku kpr. Zdzisława Karnickiego i kpr. Janusza NN ps. „Newada”.

Fot. Paweł Dudek

Fot. Paweł Dudek

Punkt kontrolny nr 7, fot. Paweł Dudek

Punkt kontrolny nr 8, fot. Paweł Dudek

Dalej trasa przebiegała przez Kobiele Małe. Na skrzyżowaniu obok Karsów była więc pokusa, aby iść prosto w stronę Kobiel Wielkich. W Kobielach Małych nie było przecież punktu kontrolnego, a potem trasa łączyła się w Kobielach Wielkich. Oszczędność wyniosłaby pewnie kilkaset jakże cennych metrów, ale postanowiłem jednak iść szlakiem. I jestem z tego dumny 🙂 W Kobielach Wielkich wstąpiłem do sklepu spożywczego. Niczego właściwie mi nie brakowało, ale mały batonik i mus owocowy waży tyle co nic. Przy Gminnym Ośrodku Kultury i Sportu zobaczyłem ciekawą atrakcję turystyczną – tzw. budkę nietelefoniczną nawiązującą do faktu, że właśnie w Kobielach Wielkich urodził się Władysław Stanisław Reymont, późniejszy noblista z dziedziny literatury. Punkt kontrolny znajdował się przy ławeczce naprzeciwko. Usiadłem tam obok postaci Reymonta, posiliłem się, odpocząłem kilkanaście minut i zrobiłem sobie selfie z pisarzem. Był to dziewiąty punkt kontrolny.

Fot. Paweł Dudek

Punkt kontrolny nr 9, fot. Paweł Dudek

Następnie wyruszyłem w dalszą podróż w kierunku północnym. Skręciłem w las, za chwilę usiadłem na polanie i trochę się rozmarzyłem. Nogi dawały już o sobie znać. Nagle zobaczyłem pędzącego na rowerze znajomego, jak się później okazało, również uczestnika rajdu. Chyba za cicho krzyczałem, bo nie zostałem zauważony z polany. Nieopodal znajdował się dziesiąty punkt kontrolny. Był to słupek z oznakowaniem nadleśnictwa i szlaku czerwonego. Przed wejściem do Teodorowa Wielkiego zobaczyłem piękną kapliczkę z 1996 roku. Dalej droga wiodła przez dłuższy odcinek asfaltówką – przez Wolę Malowaną do Babczowa.

Punkt kontrolny nr 10, fot. Paweł Dudek

Fot. Paweł Dudek

Za Babczowem droga asfaltowa zamieniła się w gruntową. Na skraju lasu dębowego znajdował się jedenasty punkt kontrolny. Przed Karczowem czekał na mnie kolega Andrzej, który przywiózł mi herbatę, ciasto i inne pyszności. Po krótkim odpoczynku Andrzej podjechał pod górę Chełmo, a ja poszedłem do Karczowa, a stamtąd asfaltówką do Zagórza, gdzie po drodze zrobiłem sobie zdjęcie przy dwunastym punkcie kontrolnym. Była to ciekawa kapliczka znajdująca się tuż przy drodze.

Punkt kontrolny nr 11, fot. Paweł Dudek

Punkt kontrolny nr 12, fot. Paweł Dudek

Z Zagórza podszedłem pod górę Chełmo. Przy zakładzie kamieniarskim znajduje się kolejna ciekawa kapliczka. Kilkaset metrów dalej znajdował się trzynasty punkt kontrolny. Andrzej, który już tam na mnie czekał zrobił mi zdjęcie w charakterystycznym miejscu i weszliśmy razem na górę. Czternasty punkt kontrolny znajdował się u szczytu. Andrzej zrobił mi zdjęcie na tle inskrypcji wyrytych w skale. Góra Chełmo o tej porze roku pokryta jest kolorowymi liśćmi. Daje to efekt ciekawego dywanu. Warto odwiedzić to miejsce o tej porze roku. Po zejściu z góry Andrzej pojechał dalej, a ja samotnie udałem się do miejscowości Chełmo.

Fot. Paweł Dudek

Punkt kontrolny nr 13, fot. AB

Fot. Paweł Dudek

Punkt kontrolny nr 14, fot. AB

Andrzej. Fot. Paweł Dudek

Piętnasty punkt kontrolny znajdował się we wsi, przy figurze Św. Jana Nepomucena. Około godz. 16 zaczęło się ściemniać, wyciągnąłem więc czołówkę oraz latarkę. Zdałem sobie sprawę, że mam przed sobą jeszcze pięć punktów kontrolnych. Kolejny, szesnasty punkt znajdował się przy kapliczce w miejscowości Będzyn. Potem trasa biegła asfaltem do skrzyżowania z drogą Radomsko – Przedbórz. Tam też podziękowałem Andrzejowi, który oczywiście musiał na mnie czekać. I sam wyruszyłem do kolejnych punktów kontrolnych. W Masłowicach przy kapliczce domkowej znajdował się siedemnasty punkt kontrolny. Przez wieś szedłem już w ciemności, ale nie aż tak wielkiej, bo chociażby w domach świeciły się światła. Na krańcu wsi trzeba było jednak wejść w całkowitą ciemność prowadzącą gdzieś w pola. Czułem się podobnie jak jakieś dwanaście godzin wcześniej gdy też w ciemności w Suchej Wsi wchodziłem do lasu. Osiemnastym punktem kontrolnym była samotna sosna rosnąca przy polnej drodze. Wiem, że w słoneczny dzień prezentuje się ona ładnie na tle otaczającej przyrody. Teraz zależało mi na tym, aby zrobić sobie wyraźne zdjęcie z tym drzewem i żeby było wiadomo, że to właśnie ta sosna, a nie jakaś inna przypadkowa. Ustawiłem więc latarkę na ziemi i po kilku próbach wyszło w końcu selfie, które dokumentuje moją obecność na tym punkcie kontrolnym.

Punkt kontrolny nr 15, fot. Paweł Dudek

Punkt kontrolny nr 16, fot. Paweł Dudek

Punkt kontrolny nr 17, fot. Paweł Dudek

Punkt kontrolny nr 18, fot. Paweł Dudek

Przeszedłem przez miejscowość Konstantynów. Obudziłem chyba wszystkie psy w tej wsi, bo ujadanie z każdym mijanym domem było coraz większe i liczniejsze. Wszedłem do lasu, który oddzielał Konstantynów od Przedborza. Na skraju tego lasu znajdował się dziewiętnasty punkt kontrolny. Zdjęcie zrobiłem sobie nad strumieniem. Mimo zmęczenia i bólu nóg dostałem niesamowitej energii, bo słyszałem już odgłosy i łunę świetlną z Przedborza. Zjadłem też ostatnie przekąski. O godz. 18 byłem pod pomnikiem Piłsudskiego w Przedborzu. Sygnatura czasowa na zdjęciu z dwudziestego punktu kontrolnego wskazuje na godz. 18:02. Właśnie wtedy zakończyłem wędrówkę – po czternastu godzinach. Tempo nie było zbyt szybkie, ale tak jak wspomniałem, nie o to chodziło w tym rajdzie. Po drodze robiłem nie tylko selfie na punktach kontrolnych, ale również zdjęcia ciekawych miejsc, obiektów. Nie oszczędzałem czasu na odpoczynek i zjedzenie czegoś, czy napicie się gorącej herbaty z cytryną. Uważam to za całkiem mile spędzony czas. Jeśli chodzi o długość trasy, to niezbyt dokładne Google Maps policzyło mi 67,5 km, a bardziej dokładny zegarek sportowy 73,5 km. Trudno mi oszacować ile było w rzeczywistości. Organizatorzy zapowiadali, że będą to 53 km, a w opracowaniu dotyczącym radomszczańskiego odcinka Szlaku Partyzanckiego jest mowa o 70 km. Ważne, że dałem radę!

Punkt kontrolny nr 19, fot. Paweł Dudek

Punkt kontrolny nr 20, fot. Paweł Dudek

Fot. Paweł Dudek

Screen z aplikacji Polar Flow z mojego zegarka sportowego z 11 listopada 2021 r.

Screen z osi czasu Google Maps, 11 listopada 2021 r.

W czwartek 25 listopada w siedzibie starostwa powiatowego nastąpiło wręczenie dyplomów oraz nagród. Dyplom wręczyła mi starosta pani Beata Pokora.

Fot. Starostwo Powiatowe w Radomsku

Fot. Starostwo Powiatowe w Radomsku

Fot. Starostwo Powiatowe w Radomsku

Nie będę się rozpisywał co dostałem, poniżej znajduje się zdjęcie wszystkich nagród. Zaznaczę jednak, że starostwo ufundowało zdecydowaną większość tego, co znajduje się na poniższym zdjęciu. Partnerem wydarzenia był Xtreme Fitness Club, który ufundował mi z tego zestawu 3-dniową wejściówkę do klubu i jednogodzinne konsultacje z instruktorem, a także plecak sportowy i odżywkę na trening. W ogóle wszystkich nagród było tyle, że ledwo mieściły mi się w rękach.

Fot. Paweł Dudek

Inicjatywę uważam za udaną! Dziwię się, że tak mało osób spróbowało. Może wynika to ze specyfiki, która na pierwszy rzut oka wydaje się jakimś ekstremalnym wyczynem? Wcale tak nie jest. Jak już wspomniałem, nie należę do osób regularnie uprawiających sport, a nie było to dla jakimś niesamowitym wyczynem przekraczającym granice możliwości. było to jednak wyzwanie! Mam nadzieję, że w przyszłych wydarzeniach organizowanych przez Powiat Radomszczański oraz ERA Travel weźmie udział więcej osób. Dziękuję organizatorom, a zwłaszcza Marcinowi Kwarcie!

735 razy oglądano od początku 1 razy oglądano dzisiaj