W listopadowy, trochę senny dzień postanowiłem z K. wybrać się na górę Chełmo. Byliśmy tam już kilka razy, raczej w miesiącach letnich. Miejsce to jest na tyle wyjątkowe, że za każdym razem można się czymś zachwycić. Samochód zostawiliśmy we wsi, naprzeciwko kościoła pw. Św. Mikołaja. Potem poszliśmy asfaltówką w kierunku południowym. Góry nie było jeszcze wtedy widać, bo zasłaniały ją bloki mieszkalne. Za chwilę droga skręca w stronę wschodnią, a potem znów na południe. Ostatnim mijanym przez nas budynkiem w miejscowości Chełmo była ciepłownia, zapewne dostarczająca ciepło do miejscowych bloków. Gdzieś w tym miejscu można było poczuć odstraszający smród, kto był tam choć raz, wie o czym piszę. Po około 100 metrach od ciepłowni znaleźliśmy się na lekkim wzniesieniu, z którego górę Chełmo było widać w całej okazałości. Przed samą górą, po lewej stronie znajduje się duży zakład przemysłowy.
Widok od strony wsi Chełmo. Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Widok od strony wsi Chełmo. Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Góra ta ma 323 m n.p.m. Nie jest to dużo, ale to najwyższe wzniesienie tzw. Wzgórz Radomszczańskich. Zaledwie 24 metry więcej (347 m n.p.m.) ma najwyższe naturalne wzniesienie w całym województwie łódzkim – Fajna Ryba, położna zresztą też w naszym powiecie, za Przedborzem. W stosunku do otoczenia góra Chełmo wznosi się do około 100 metrów ponad przyległe tereny. Tak o górze pisał XV-wieczny kronikarz Jan Długosz:
Potem Chełmo, góra ziemi sieradzkiej, inna od poprzedniej, cała skalista, położona ponad wsią tejże nazwy, niedaleko od miasteczka Przedbórz położona, wznosząca się taką wysokością, że w jasny dzień widoczne są z niej Sandomierz, Olsztyn, Miechów, Częstochowa, Piotrków, Kalwaria i wiele innych miast; ma na sobie kościół murowany i siedmioma głębokimi fosami otoczony, fundowany przez Piotrka, komesa ze Skrzynna.
Długosz ubarwił ten opis, bo ze szczytu góry na pewno nie widać wymienionych miast, nic też nie wiadomo o istnieniu tam murowanego kościoła, a wałów czy też fos było mniej.
Dochodząc do skraju lasu od razu natknęliśmy się na tablicę informującą, że góra Chełmo jest rezerwatem przyrody. Rezerwat ten obejmuje obszar ponad 41 hektarów i istnieje tam od 1967 roku. Ta forma ochrony przyrody pozwala na zachowanie walorów naukowych, dydaktycznych i krajobrazowych na wzgórzu, które jest porośnięte lasem mieszanym (buki, klony, dęby, graby, lipy, klony, jawory, sosny, świerki, jodły, modrzewie), zbudowane z piaskowców albskich, dolnokredowych, będące ostańcem denudacyjnym. Rezerwat ochrania też znajdujące się na nim grodzisko prehistoryczne, ale o tym później. Podczas naszej wędrówki z większych zwierząt widzieliśmy zająca. On nas też widział i był na tyle sprytny, że uciekł zanim zdążyliśmy mu zrobić jakiekolwiek zdjęcie.
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Przy tablicy informacyjnej rezerwatu znajduje się też oznaczenie czerwonego szlaku turystycznego. Udaliśmy się ścieżką, która prowadziła wzdłuż niego. Początkowo droga prowadzi niemal na skraju lasu, który porasta Chełmo. Po naszej lewej stronie widzieliśmy piętrzącą się górę, pokrytą na poziomie runa różnymi odcieniami jesiennych liści. Widok całkiem piękny, a fotografie oczywiście nie przekazują tego co zobaczyły oczy. Jak już wspomniałem, jest to rezerwat, od czasu do czasu widać tam ingerencję człowieka w postaci chociażby ściętych drzew, ale generalnie na pierwszym odcinku naszej wędrówki przyroda radzi sobie tam całkiem nieźle.
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
I całkiem nieźle było do momentu, gdy dotarliśmy do kamieniołomów. Z góry Chełmo przez wiele lat był eksploatowany piaskowiec, tak zresztą dzieje się do dziś. Piaskowiec ten ma charakterystyczny pomarańczowy, niektórzy by powiedzieli – bursztynowy kolor. Materiał ten wykorzystuje się oczywiście w budownictwie, a także m.in. do robienia nagrobków i pomników. W naszej okolicy, ale też całkiem daleko poza powiatem radomszczańskim jest mnóstwo budynków, które powstały z piaskowca z góry Chełmo. Materiał ten eksploatowany był już zapewne w średniowieczu. W efekcie tego dziś pewna część góry po prostu nie istnieje, tworząc nienaturalne doły, ale także – co trzeba przyznać – piękne skarpy odsłaniające cały przekrój koloru piaskowca.
Na górze od strony południowo-zachodniej znajduje się prywatna strzelnica. Nie rozumiem czemu ktoś pozwolił w tym miejscu na prowadzenie takiej działalności. W pobliżu strzelnicy jest głośno, odstrasza to pewnie zwierzęta, a przecież forma ochrony przyrody jaką jest rezerwat miał chronić naturalnych mieszkańców przed ingerencją człowieka. Podobnie też nie rozumiem tego, że jeszcze dziś istnieje tam zakład górniczy, który wydobywa piaskowiec. Przecież podobny efekt barwny można uzyskać przemysłowo bez drążenia góry. A już w ogóle nie rozumiem tych skurywsynów, którzy zostawiają tam śmieci. Przecież chociażby styropian jest materiałem, który można powtórnie wykorzystać w budownictwie. Od razu dodam, że żadnego zdjęcia nie zrobiłem z miejsc, które były odgrodzone i gdzie był zakaz wstępu. Jeden z otwartych kamieniołomów był zapewne czynny (albo do niedawna czynny), to tam weszliśmy i oczywiście zachowując środki ostrożności zrobiłem kilka zdjęć.
Widok na nieczynny kamieniołom. Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Widok na kolejny nieczynny kamieniołom. Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Zarastający kamieniołom. Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Całkiem niedawno porzucone śmieci. Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Wejście na strzelnicę. Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Widok z drogi pod wejściem na górę w kierunku południowym. Po drugiej stronie drogi tez jest kamieniołom. Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
(Chyba) czynny, ale (na pewno) nieogrodzony kamieniołom. Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Idąc cały czas szlakiem (zamienionym w pobliżu kamieniołomów w dwukołową drogę), tuż za największym wyrobiskiem skręciliśmy w lewo, wchodząc tym samym na górę. Opuściliśmy jednocześnie czerwony szlak, bo do szczytu on już nie prowadzi. Trochę kusiło mnie, żeby zrobić zdjęcie ze skarpy, ale uznałem, że to może być dość niebezpieczne. Nie ma tam żadnych barierek a wysokość skarpy nieco odstrasza. Poszliśmy więc w kierunku północnym pod górę. O tej porze roku, gdy pod nogami jest pełno liści, łatwo zgubić ścieżkę, zwłaszcza na końcowym etapie wędrówki. Na górze, zwłaszcza od strony północnej widać pierścienie wałów otaczających szczyt. Nie da się tego nie zauważyć – gdyby tamtędy iść, przekracza się kolejne podłużne pagórki.
Po kilkunastu minutach od minięcia wyrobisk znaleźliśmy się w centralnym punkcie. Trójkątna, zarośnięta podmurówka jest całkiem współczesna, to pozostałość po wieży obserwacyjnej z czasów powojennych, nic specjalnego. Góra Chełmo jest jednak miejscem z ciekawą historią. Prowadzono tam kilkakrotnie badania archeologiczne, w wyniku których natknięto się na drewniane konstrukcje wałów obronnych, a także na drobne przedmioty różnego użytku i pochodzenia. Świadczy to o zagospodarowaniu tego terenu w średniowieczu, także jeszcze w czasach pogańskich, kiedy góra mogła pełnić funkcje swego rodzaju ośrodka religijnego. Najprawdopodobniej było to w X i XI wieku. Szczyt był też zapewne elementem linii obronnej rodzącego się państwa piastowskiego.
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Z górą Chełmo związane są liczne legendy. Jedna z nich mówi o śpiących we wnętrzu góry rycerzach.
Ludzie opowiadają, że podobno w Chełmskiej Górze jest uśpione wojsko św. Jadwigi. Są tam żelazne, wielkie drzwi, za którymi ponoć śpią rycerze. Śpiącym rycerzom brody porosły tak długie, że można nimi owinąć kilka razy człowieka. Wojsko to ma walczyć ze złem, by je wytępić ze świata. Niedaleko góry żył sobie pewien kowal, który był bardzo biedny. Którejś ciemnej nocy przyszedł od niego rycerz i kazał mu zrobić wór podków i pięć worów hufnali. Rycerz zakazał biedakowi mówić o swojej wizycie. Kowal całe noce i dnie potajemnie kuł podkowy. Gdy skończył, zaciągnął nocą ciężkie wory z podkowami do groty na górze. Tam otrzymał kolejne zadanie: musiał podkuć wszystkie konie śpiących rycerzy i obciąć im kopyta. Kowal zniknął ze wsi na cały rok. A miał co robić przez ten rok! Gdy wreszcie skończył pracę, nakazał mu rycerz aby pozmiatał obcięte kopyta, włożył je do worka i zabrał ze sobą. Tak też zrobił biedny kowal. Gdy zaszedł do domu, bardzo się zdziwił – w worku zamiast obciętych kopyt było złoto! Od tamtej pory kowalowi już nigdy nie zabrakło kromki chleba. Bardzo szybko znalazł żonę, z którą miał gromadkę dzieci. Żył długo i szczęśliwie.
Legenda ta pochodzi z Archiwum Naukowego Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, nr 2726, s. 1. Istnieją różne jej wersje. Sprowadzają się one zwykle do tego, że we wnętrzu góry znajduje się wojsko, które czeka na właściwy czas, aby wyjść, obronić Polskę. Jak to w legendach bywa, pojawia się tam również element skarbu w postaci złota. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że jedna z wersji legend mówi o jej podziemnym połączeniu z miejscowym kościołem, a inna – z Bąkową Górą. Ciekawa wyobraźnia 🙂
Od wieków góra Chełmo była więc miejscem ważnym dla lokalnej społeczności. Jeśli chodzi o czasy bardziej nam współczesne, to warto wspomnieć, że odbywały się tam liczne uroczystości. W 1917 roku parafianie z miejscowej parafii św. Mikołaja uczcili setną rocznicę śmierci Tadeusza Kościuszki. Inicjatorem spotkania był ks. Musielewicz. Odsłonięto wówczas wyrytą w skale tablicę poświęconą Kościuszce. Nie przetrwała ona jednak do dziś. Pozostało za to mnóstwo innych inskrypcji wyrytych w skale otaczającej wał szczytowy. Wiele napisów składa się z dat, można tam spotkać więc inskrypcje z początków XX wieku. Na górze odbywały się liczne spotkania patriotyczne i ludowe, biwaki harcerskie, a także imprezy okolicznościowe związane z dożynkami. Dziś to spokojne miejsce, można się wyciszyć. Przechadzając się tamtędy słychać było tylko przyrodę, a w senny jesienny dzień nawet przyroda zbyt wielu dźwięków nie wydawała.
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Inskrypcja z datą 3 maja 1924 roku. Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Listopad 2020 r., fot. Paweł Dudek
Schodząc ze szczytu warto wybrać tę samą drogę, którą się wchodziło. Po wyjściu koło kamieniołomu należy skręcić w lewo, w ten sposób obchodząc górę dookoła. W pewnym momencie wchodzi się na asfaltówkę, która przebiega przez wschodnią część rezerwatu. Całość wędrówki wraz z odpoczynkiem na szczycie zajęła nam prawie trzy godziny. Stopień trudności jest dość łatwy – nie trzeba się nigdzie wspinać, nie ma męczących podejść. Jeśli ktoś będzie się tam wybierał jesienią, warto pomyśleć o wysokich, ale wygodnych butach. W niektórych miejscach jest grząsko i wilgotnie.
Podczas opracowywania tego reportażu korzystałem z wielu źródeł, a osobom szczególnie zainteresowanym polecam obszerne dwie prace, które uprzyjemnią długie wieczory:
– T. A. Nowak, Chełmo. Zarys dziejów do 1945 roku, Radomsko 2005,
– Prace i materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Seria Etnograficzna. Nr 34, Łódź 2008.
Zobacz podobne artykuły:
Zobacz podobne artykuły: