Obiekt ten co prawda już nie istnieje (o czym będę pisał w końcowej części artykułu), ale, szczęście w nieszczęściu, nazbierało się całkiem sporo materiałów, dlatego w jakimś sensie można przywrócić o nim pamięć.
Historia młyna sięga 1867 roku, a może nawet wcześniej, ale jest to pierwsza data, kiedy wspomniano o „młynie parowym na przedmieściu Bugaj”, należącym do Teofila Kocha. Młyn przy rzeczce Radomce znajdował się więc wówczas poza granicami miasta Radomska, rozpoczynającego się kilkaset metrów dalej w stronę południową. Najczęściej spotykana w różnych materiałach informacja o rozpoczęciu działalności młynarskiej przez niejakiego Ksawerego Zielonkę mówi o roku 1919, kiedy to postanowił on kupić ten obiekt. Pieniądze miał z posagu żony. Trzy lata później, w 1922 roku w młynie przeprowadzono remont, ale już w 1925 roku w młynie wybuchł pożar. Donosiła o tym „Gazeta Radomskowska” w numerze 19 z 10 maja 1925 roku na stronie 8.
Sporo można się dowiedzieć o młynie z Katalogu zabytków budownictwa przemysłowego w Polsce (tom IV, zeszyt 2). Na stronie 38 znajduje się informacja, że należał on do K. Zielonki i usytuowany był przy obecnej ulicy Narutowicza. W dalszej części tekstu zapisano:
(…) Założony został około 1919 r. Był to duży młyn handlowo-gospodarczy. Następnie został przebudowany i podwyższony: budynek dwupiętrowy, murowany, o dachu dwuspadowym, kryty papą. Początkowo posiadał motor spalinowy (koks – gaz ssany), 1 parę kamieni francuskich, kilka par walców, łuszczarkę na kamienie śląskie do prosa i tatarki oraz urządzenia czyszczące. W 1928 r. młyn uległ spaleniu. Następnie został przebudowany. Założono motor elektryczny, podnośniki poziome i ślimacznice do transportu, 13 par walców, nowsze urządzenia czyszczące itp. Przemiał sięgał wtedy do 18 ton zboża na dobę. Zatrudniano w młynie około 8 osób. W 1935 r. założono łuszczarkę jęczmienną. Upaństwowiono młyn w 1946 r. Obecnie czynny.
Opis ten daje nam także kilka pośrednich informacji. T. Kuźnicki, autor katalogu pt. „Z dziejów młynarstwa Radomska i regionu” (Radomsko 2009), stwierdza, że pożar w 1928 roku prawdopodobnie sprawił, że budynek młyna został opuszczony lub rozebrany i przeniesiono go w inne miejsce, oddalone od pierwotnego o ok. 200 m na wschód. Ponadto według Kuźnickiego rok 1919 jest rokiem nabycia młyna przez Zielonkę (a nie założenia), bo obiekt ten istniał już wcześniej, zresztą wspomniałem o tym na początku niniejszego artykułu. Ja z kolei z artykułu wywnioskowałem, że tatarka, tak często błędnie kojarzona tylko ze Stobieckiem Miejskim, była popularna, czy może po prostu spotykana w całym Radomsku. Jeśli miałoby być inaczej, potrzeby żywieniowe w postaci tatarki dla rzekomych potomków Tatarów ze Stobiecka, byłyby zaspokajane tamże, bo tam też prężnie funkcjonował młyn. Powracając do opisu z Katalogu budownictwa przemysłowego w Polsce – bardzo istotne jest ostatnie przytoczone zdanie, mówiące, że młyn jest „obecnie czynny”. Mowa oczywiście o czasie, w którym był wydany katalog, to rok 1969. Szkoda, że autorzy katalogu nie dołączyli żadnego zdjęcia tego młyna (opisy niektórych obiektów zostały tam w ten sposób dodatkowo wzbogacone).
Natrafiłem także na informacje o młynie w pracy G. Mieczyńskiego – „Firmy radomszczańskie w dwudziestoleciu międzywojennym. Katalog” z 2013 roku. Na stronie 212 można znaleźć informację o młynie Ksawerego Zielonki. Według zawartych tam danych firma powstała w 1915 roku, a została zarejestrowana 12 lutego 1923 roku. Z kolei 20 marca 1941 roku Wydział Zamiejscowy Piotrkowskiego Sądu Okręgowego w Częstochowie wpisał ją do nowego rejestru. Informacje te opatrzone są odnośnikiem do zasobów archiwalnych, a więc opierają się na źródłach do których dotarł G. Mieczyński. Jak więc widać, daty początków działalności młyna są rozbieżne w różnych publikacjach i być może zależą od interpretacji tego co jest założeniem firmy, a faktycznym rozpoczęciem działalności czy wpisaniem do rejestru.
W serwisie Kresy.pl natrafiłem na wspomnienia, w których pojawia się ten młyn. Ryszard Zielonka opisujący swoje drugowojenne przeżycia był synem brata Ksawerego Zielonki. We wspomnieniach można znaleźć stwierdzenie, że młyn ten miał być wówczas jednym z najnowocześniejszych w centralnej Polsce. Ryszard Zielonka, pochodzący z innych stron Polski, w czasie drugiej wojny światowej znalazł się wraz z rodziną na terenie Radomska. Przygarnął ich stryj, Ksawery Zielonka, właściciel młyna. Początkowo mieli tam przebywać dość krótko, ale zrobiło się z tego kilka lat. Oto ciekawy fragment wspomnień:
Młyn wprawdzie stryjowi Niemcy zabrali i ustanowili w nim swojego zarządcę, ale stryj dalej w nim pracował. Zarządca był bowiem Polakiem z poznańskiego. Znał dobrze język niemiecki i hitlerowcy wykorzystywali jego umiejętności. W młyn we wrześniu 1939 r. uderzyła bomba, ale na szczęście nie wyrządziła wielkich szkód. Uderzyła bowiem w róg młyna, Gdy przyjechaliśmy do Radomska, widać było ślady uderzenia tej bomby zwłaszcza na domu wuja. Cała ściana tego drewnianego budynku pokryta była odłamkami. Jak mi opowiadały kuzynki, które spały w momencie uderzenia bomby, od śmierci uratowały je pierzyny, którymi były przykryte. Były pełne odłamków. Ojciec, żeby się utrzymać, zaczął handlować zbożem. Wymieniał w młynie zboże na mąkę i woził piekarzom. Szybko związał się też z podziemiem. Najpierw ze Związkiem Walki Zbrojnej, a później z AK. Dostarczał mąkę do piekarni Śliwiaka przy ul. Narutowicza, w której wypiekano chleb dla oddziału. Piekarnia ta była tak usytuowana, że nocą od strony Mijaczek, partyzanci mogli podjechać na jej tyły i odebrać dla siebie zaopatrzenie. Przez kilka miesięcy cała operacja przebiegała bez zakłóceń. Znalazł się jednak konfident, który doniósł na gestapo.
Na przełomie wieków, w latach 1996-2006 w budynku młyna funkcjonowała hurtownia spożywcza. Co ciekawe, prowadził ją wnuk Ksawerego Zielonki, znany w Radomsku samorządowiec Wojciech Szwedowski. Na poniższych dwóch zdjęciach na frontowej ścianie pod oknami pierwszego piętra znajduje się jeszcze blaszany fragment napisu „HURTOWNIA”.
Luty 2009, fot. Jacek Kamieniak
Luty 2009, fot. Jacek Kamieniak
Młyn został rozebrany w 2012 roku. Miał wówczas fatalny stan techniczny – dach przeciekał, a podłogi gniły. Wydarzenie to odbiło się dość szerokim echem w mieście. Pojawiały się głosy, że młyn nie powinien zostać rozebrany, gdyż był zabytkiem, co nie do końca jest prawdą, przynajmniej w sensie formalnym, Obiekt ten znajdował się zaledwie w gminnej ewidencji zabytków i nie był chroniony tak jak obiekty z rejestru zabytków. Zawiłości te tłumaczyła architekt miasta Katarzyna Ciupa na łamach „Gazety Radomszczańskiej” (nr 17 z 26 kwietnia 2012 r., s. 4):
(…) Jest to obiekt wpisany do gminnej ewidencji zabytków, która powstała w tamtym roku. Jeżeli obiekt nie jest obiektem rejestrowym, a jest wpisany do gminne ewidencji zabytków, prezydent może chronić ten obiekt przez plan miejscowy. Prezydent miasta w tamtym roku dokonała analizy zasadności przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla części miasta Radomska położonej w rejonie ulic Narutowicza, Łukasińskiego, Moniuszki, Żwirki, Kopiec – do rzeki Radomki. (…). W momencie, kiedy uchwała była podejmowana, inwestor wykazał już pozwolenie na rozbiórkę tego obiektu.
Warto zaznaczyć, że młyn stał na prywatnym terenie. W ten sposób z krajobrazu naszego miasta zniknął kolejny ciekawy obiekt. Pozostały po nim zaledwie nieliczne murowane budynki gospodarcze (przy ul. Narutowicza, w stronę północną), zresztą wykorzystywane do dziś. Na koniec warto przytoczyć słowa nieżyjącego już kronikarza Radomska, Wiesława Leśniewskiego: „Etykieta z nazwiskiem Zielonki na mące czy kaszy była gwarancją najwyższej jakości”.
Zobacz podobne artykuły:
Zobacz podobne artykuły: