Jeszcze kilka lat temu nad torami kolejowymi przy ul. Kościuszki znajdowała się kładka. Dzięki niej piesi mogli przejść przez przejazd (a właściwie nad przejazdem) w dowolnym momencie. Na starszych fotografiach, np. z okresu drugiej wojny światowej, kładki jeszcze nie ma. Powstała ona na początku lat 80., w wyniku porozumienia zawartego pomiędzy Rejonową Dyrekcją Kolei Państwowych w Łodzi a Naczelnikiem Miasta Radomska Karolem Sękowskim.
Zdjęcie z czasów drugiej wojny światowej. Widok z budynku przy ul. Reymonta 56
W czasach, gdy ona funkcjonowała, znajdowały się tam nawet lampy oświetleniowe. Oprócz tego, że można było w miarę szybko dostać się na drugą stronę torów, pamiętam, że przebywało tam czasem sporo młodzieży. Mam znajomych, którzy w czasach szkolnych wybierali to miejsce na wagary. Właściwie nie wiem, co można tam robić przez kilka godzin, ale trzeba przyznać, że widoki stamtąd były całkiem rozległe i może to był powód wizyt. W ostatnich latach funkcjonowania pojawiało się mnóstwo butelek po alkoholu, pamiętam, że raz wręcz nie dało się przejść nie depcząc potłuczonego szkła. Na kładkę prowadziły trzy wejścia – jedno z peronu, kolejne zza niskich budynków usługowych przy ul. Reymonta (dzięki czemu można było dostać się do wschodniej części miasta wraz z centrum) oraz jeszcze jedno z ulicy Kościuszki (prowadzące do zachodniej części miasta). Radomszczanie nie zawsze korzystali z kładki i czasem wybierali po prostu bardziej niebezpieczne, ale szybsze przechodzenie bezpośrednio przez zamknięty przejazd, na drugą stronę miasta. Tak samo było z podróżnymi, którzy wysiedli z pociągu. Znajomy opowiedział mi, że na przełomie lat 80. i 90. obok kładki dość często stała milicja (potem policja), która wyłapywała podróżnych chcących przejść z peronu do przejazdu z pominięciem kładki, czyli po torach, na skróty. Nie ma się co dziwić – łatwo było o tragedię. Żeby przejść bezpiecznie trzeba było przecież wspiąć się na kilkadziesiąt schodów, potem znów zejść. W dodatku schody były chyba za niskie, za krótkie do wysokości. Zimą sprawa była jeszcze trudniejsza, bo schody niekiedy były oblodzone, ja tak to zapamiętałem. Dziś pewnie korzystających z kładki byłoby więcej, bo zainstalowany na przejeździe monitoring odstrasza, przynajmniej część osób, od tego aby przejść pod opuszczonym szlabanem. Od czasu zamknięcia i likwidacji kładki na przejeździe zdarzały się wypadki spowodowane wejściem pieszych na zamknięty przejazd, ale należałoby ostrożnie podchodzić do łączenia tego w ciąg przyczynowo-skutkowy. W grudniu 2020 roku 46-letni mężczyzna rzucił się pod pociąg na tym przejeździe, a fakt istnienia bądź nieistnienia kładki nie miał w tym przypadku znaczenia.
Zdjęcie wykonane między 1983 a 1988 rokiem. Fot. Jacek Kaszyński
Marzec 2004 r., fot. Jacek Kamieniak
W oddali widać kładkę. 2007 r., fot. Jacek Kamieniak
2007 r., fot. Jacek Kamieniak
Widok z góry w kierunku Częstochowy. 2007 r., fot. Jacek Kamieniak
Widok z góry w kierunku Piotrkowa Trybunalskiego. 2007 r., fot. Jacek Kamieniak
2010 r., Nina Czaja Photography
W grudniu 2010 roku kładka została zamknięta ze względu na zły stan techniczny, brakowało osłon przeciwpożarowych, stan oświetlenia był do poprawy. Wyniknął też wtedy problem z tym, kto właściwie jest jej właścicielem i kto powinien wykonać remont – starostwo czy może PKP. Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego zalecił starostwu remont kładki do końca maja 2011 roku. Nic w tej sprawie się nie zadziało. Kolej, która wykonywała w tamtym czasie generalny remont całego dworca oraz jego otoczenia, nie przewidywała budowy nowej kładki. Rozbiórkę rozpoczęto 17 grudnia 2014 roku, a 23 grudnia z placu zjechały ciężkie maszyny. Na początku 2015 roku porządkowano jeszcze teren. Rozbiórką zajmowało się Konsorcjum Pol-Aqua-Dragados-Vias-Electron. Po kładce pozostały betonowe bloki stanowiące podmurówkę pod metalową konstrukcję.
Tutaj znajdowało się wejście na kładkę od strony ul. Reymonta. Grudzień 2017 r., fot. Paweł Dudek
W kwietniu 2015 roku na nasypie pomiędzy torami od strony przejazdu w kierunku dworca (tam gdzie dawniej były schody na kładkę prowadzące z peronu) położono kostkę brukową. Wkrótce potem przejście to ogrodzono i zamontowano szlaban od strony peronu. Szlaban ten zamyka się podczas przejazdu pociągu. Na peron prowadzi więc dość wygodne dojście od południowej strony. Przedtem, przez pewien czas, gdy kładki już nie było, a przejścia jeszcze nie zbudowano, podróżni idący od strony miasta musieli minąć dworzec i dopiero za budynkiem wejść na naziemne przejście. Było to dość czasochłonne, jeśli ktoś szedł od strony centrum i nie musiał kupować biletu. Pamiętam, że ja też to odczułem. Na szczęście wkrótce przejście od strony przejazdu otwarto.
Betonowe bloki – ostatnie pozostałości po kładce. Styczeń 2021 r., fot. Paweł Dudek
Szlaban od strony peronu. Styczeń 2021 r., fot. Paweł Dudek
Wejście na peron od strony południowej. Styczeń 2021 r., fot. Paweł Dudek
Zobacz podobne artykuły:
Zobacz podobne artykuły: