Macie sentyment do PRL-u? Ta gra jest dla Was

Kolejki do sklepów za towarami podstawowej potrzeby znam jak przez mgłę. Dość konkretnie pamiętam chyba tylko jedno takie zdarzenie. Kiedyś mama ustawiła mnie w ogonku stojącym za świeżym chlebem, a sama poszła na chwilę w jakieś inne miejsce. Kojarzyłem już panie stojące przede mną i za mną, więc jako małe dziecko chyba się nawet tym oczekiwaniem nie przeraziłem. Gdy po kilku latach zacząłem robić samodzielne zakupy, powoli zdawałem sobie sprawę z dobrodziejstwa systemu, w którym przyszło mi wkraczać w świadome, dorosłe życie. Z jakimś jednak sentymentem patrzę na to, co działo się w latach 80. Może dlatego, że dotknąłem trochę tego poprzedniego systemu w czasie, gdy nie musiałem się jeszcze o nic martwić. Co więc sprawia, że mnóstwo starszych ode mnie osób z ogromną nostalgią patrzy na czasy, w których obowiązywała znienawidzona kiedyś reglamentacja? Postaram się to wyjaśnić na podstawie recenzji gry o tym właśnie tytule.

gra_reglamentacja1

Ale zanim zaczniemy – reglamentacja. To trudne słowo, chociaż, gdy za chwilę przeczytacie całościowe wytłumaczenie, to każdy będzie już rozumiał z czym mamy do czynienia. Żeby Wam to uświadomić, skorzystam ze specjalnej książeczki, dołączonej zresztą do pudełka z grą. Reglamentacja (inaczej – zaopatrzenie kartkowe) był to system racjonowania artykułów konsumpcyjnych (m.in. żywności), w którym wyszczególniono towary, jakie można kupić na kartki, określono wielkość przydziałów poszczególnych artykułów oraz wskazano, kto jest uprawniony do korzystania z tego typu sprzedaży. Kiedy stosowano reglamentację? Gdy była znaczna przewaga popytu nad podażą, czyli wtedy, gdy zapotrzebowanie ludności było większe od ilości danego towaru na rynku. Mówiąc prościej, system ten polegał na tym, że obywatele dostawali co miesiąc kartki, za które można było otrzymać określone towary. Jeśli ktoś nie miał kartki np. na mięso, w praktyce nie mógł tego mięsa kupić w sklepie, ponieważ było go bardzo mało i oczywiście pierwszeństwo mieli ci klienci z kartkami. A nawet jeśli ktoś miał kartkę na mięso, nie mógł być pewien, że na pewno dla niego tego towaru w sklepie wystarczy. Panujący kilkadziesiąt lat temu system reglamentacji był też polem do popisu dla ludzi, których dziś nazwalibyśmy przedsiębiorczymi, ale to już zupełnie inna historia…

Zawartość pudełka

Jeśli chodzi o wykonanie, to produkowane przez IPN gry, nawiązujące do życia codziennego w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, są prawdziwym majstersztykiem. W pudełku „Reglamentacji” znajdziemy 35 kartek, 20 kart zakupu, 6 kart zapowiedzianych wizyt, planszę, bączka, kostkę, 6 figurek, 5 domków oraz instrukcję obsługi. Figurki, domki oraz bączek są drewniane. W ten sposób projektanci nawiązali do dawnych czasów – pamiętam solidne, drewniane zabawki z lat 80., te produkowane później w Chinach nijak się mają do prostych, ale niezwykle trwałego polskiego asortymentu. Urzekła mnie także książeczka z instrukcją obsługi. Faktura na jej okładce nawiązuje, przynajmniej ja mam takie skojarzenie, do starych, grubych zeszytów, których już próżno szukać w sklepach papierniczych. To jedna z tych rzeczy, które nie wiadomo czemu nie przetrwały próby czasu na początku lat 90. W pudełku z grą znalazłem także nie wymienione wcześniej opracowanie historyczne dotyczące reglamentacji. To ciekawe kompendium wiedzy na temat dawnych czasów.

gra_reglamentacja2

Jak grać?

Instrukcja obsługi dość precyzyjnie mówi w jaki sposób korzystać w gry. Ja skupię się na kilku wybranych elementach. Pierwsze zdanie w zasadniczej części brzmi: „Zdejmijcie obrus”. I naprawdę to zróbcie przed rozpoczęciem gry. Po rozłożeniu wszystkich kart oraz planszy jeden z graczy zacznie używać bączka, którego najlepiej kręci się na płaskiej powierzchni. Wtedy na zdjęcie obrusu nie będzie za późno, ale będzie to uciążliwe. Moim zdaniem warto przed przystąpieniem do rozgrywki poćwiczyć kręcenie bączka, bo już w trakcie gry te pierwsze próby mogą być irytujące dla pozostałych.

Do pierwszej, a może i drugiej rozgrywki potrzebna będzie instrukcja obsługi. Książeczka przydaje się zresztą także później, ponieważ zasady gry początkowo wydają się dosyć skomplikowane. Dotyczy to zwłaszcza uzupełniania stanu kart w sklepie. Warto wyznaczyć jedną osobę, która mogłaby się tym zająć, może to być gracz albo ktoś inny, kto bezpośrednio nie bierze udziału w rozgrywkach. Spekulantem, czyli czarnym pionkiem mogą zajmować się wszyscy po kolei.

gra_reglamentacja3

Przyda się też umiejętność kalkulowania, przewidywania oraz spryt. Jakże to cechy adekwatne do prawdziwego życia w systemie reglamentacji. Gracz, który zakręcił bączkiem może w czasie jego ruchu wielokrotnie wymieniać się z innymi. Co ważne, osoby, które nie są aktywne w danym momencie (nie zakręciły bączkiem), mogą proponować graczowi aktywnemu wymianę. Wniosek z tego taki, że niekoniecznie trzeba kręcić bączkiem, aby wyjść na tym całkiem dobrze. Warto, aby orientować się w tym, co się akurat posiada. Szybka reakcja na potrzeby innych też jest w cenie. Przekonuję się o tym za każdym razem. Bączek przestaje się kręcić, a gracze wtedy wpadają na pomysł wymiany. Jest ciekawie, czasem nawet nerwowo.

W grze może paść remis. Autorzy przewidzieli co prawda kilka sytuacji, w których takie same wartości u różnych graczy mogą zostać rozstrzygnięte, ale mimo wszystko istnieje teoretyczna możliwość, że nie wyłoni się zwycięzcy. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w ostateczności np. rzucić kostką. W PRL-u o czyimś szczęściu tak wiele razy decydował przecież zupełny przypadek…

Zauważyłem, że po rundzie finałowej, podczas podliczania ostatecznych wyników może się przydać kawałek kartki, aby wyniki poszczególnych graczy zapisać, mimo że zwykle te wartości są dosyć małe. Fajnym pomysłem byłoby dołączenie do gry małego notatnika w stylu nawiązującym do PRL-u. Zdaję sobie jednak sprawę, że wtedy pudełko musiałoby być zapewne trochę większe, a z kolei zaletą gry jest jej małe opakowanie.

Nostalgia? Nie tylko

Z wielką ciekawością przystępowałem do gry w „Reglamentację”. Zastanawiając się co skłoniło mnie do sięgnięcia akurat do tej rozgrywki, w pierwszej kolejności pomyślałem o nostalgii. Jak już wspomniałem we wstępie, niewiele z tamtych czasów pamiętam, ale jednak gdzieś w mojej świadomości one funkcjonują. Co więc więcej? Gra jest przemyślana. Autorzy przewidzieli różne sytuacje, które mogą wyniknąć w trakcie jej używania. Początkowo, testując „Reglamentację”, myślałem, że kwestia zwycięstwa to w dużej mierze dzieło przypadku. Na początku naprawdę może się wydawać, że wiele zależy od tego, jakie karty się otrzyma. A to naprawdę nie jest zbyt istotne. Okazuje się, że najważniejsze są spryt, umiejętność negocjowania, szybkość. Sami dojdziecie do tego wniosku po kilku partiach gry. Mi zajęło to trochę czasu, a wynika to zapewne z obycia w grze.

gra_reglamentacja4

Przez chwilę zastanawiałem się nad sposobem wykonania kartek na żywność. Projektanci nie zdecydowali się na wydrukowanie ich na papierze imitującym prawdziwe kartki, ponieważ nie byłyby one tak trwałe jak te w grze. To akurat dobre posunięcie.

Autorzy nie określili w instrukcji ani na pudełku minimalnego wieku graczy. Dopiero w internecie znalazłem informację, że jest ona przeznaczona dla dziesięciolatków i starszych. Moim zdaniem gra wymaga orientacyjnej znajomości realiów życia w PRL-u. Nie oznacza to jednak, że mogą po nią sięgnąć co najmniej trzydziestolatkowie, urodzeni najpóźniej w połowie lat 80. „Reglamentację” poleciłbym bym uczniom gimnazjum i starszym (idąc za zmianami w edukacji – uczniom siódmej i ósmej klasy szkoły podstawowej). Dołączone opracowanie historyczne na pewno wzbogaca wiedzę na temat systemu kartkowego, ale język jakim posługuje się autor, mógłby być bardziej przystępny, dostosowany do odbiorcy niekoniecznie żywo zainteresowanego historią, ale chcącego zagrać w ciekawą grę. Szkoda też, że książeczka została złożona (zszyta) w tak niefortunny sposób – po wielokrotnym otwieraniu jej, niektóre kartki mogą się odrywać. Tak było w moim przypadku. Nie jest to zbyt wygodne i praktyczne, ale – muszę to podkreślić – to jedyna wada wykonania do jakiej mogę się doczepić. Cała pozostała zawartość jest genialna.

gra_reglamentacja5

„Reglamentacja” jest grą, która powstała na bazie sukcesu „Kolejki”. Uważam, że to świetny sposób na przypomnienie sobie minionych czasów oraz spędzenie w miły sposób wieczoru. Z pewnością będę po grę jeszcze sięgał nie jeden raz.

Grę można było zakupić na stronie IPN-u. Widzę jednak, że nakład się wyczerpał. Co za zrządzenie losu – to takie nawiązanie do czasów, o których mowa w „Reglamentacji”, chociaż brak tego towaru nie jest spowodowany przecież jakimiś ograniczeniami wydawcy. Miejmy nadzieję, że gra szybko ponownie pojawi się w sprzedaży, tymczasem można ją nabyć w innych sklepach internetowych. Tutaj znajduje się dedykowana strona gry.

Reglamentacja
Autor gry: Karol Madaj, karol. madaj@ipn.gov.pl
Opracowanie merytoryczne: dr Andrzej Zawistowski
Koordynacja wydania: Karol Madaj
Konsultacja: Jan Oleński
Recenzja: Katarzyna Cegieła, dr Mariusz Jastrząb
Redakcja i korekta: Małgorzata Strasz
Projekt graficzny i skład: manukastudio.pl
Druk: Trefl
Wydawca: Instytut Pamięci Narodowej. Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, 2014 r.

Gra została mi przekazana do recenzji przez Instytut Pamięci Narodowej. Więcej na temat współpracy w zakresie recenzowania produktów i usług związanych z tematyką bloga można znaleźć tutaj.

3966 razy oglądano od początku 1 razy oglądano dzisiaj