Żytno było niegdyś miasteczkiem…

Trudno dziś sobie wyobrazić, ale Żytno było w przeszłości miasteczkiem (z łac. oppidum). Dokument lokacyjny zaginął w pomroce dziejów, otrzymałem jednak na ten temat pewne informacje od pana Wiesława Witkowskiego z Niemiec. Według jego ustaleń lokację dla Żytna „załatwił” niejaki Zbigniew z Brzezia, potomek Zadorów, którzy byli właścicielami Żytna. Zbigniew z Brzezia był dyplomatą, zasłużonym marszałkiem walczącym w bitwie pod Grunwaldem. Taka postać miała zapewne kontakty i możliwości, aby załatwić lokację dla Żytna. A trzeba przyznać, że nie było to takie proste. Porównując tę sytuację np. z pobliskim Koniecpolem, właściciele tejże miejscowości musieli się udać aż do Budy na Węgrzech, aby tam Władysław Warneńczyk wydał akt lokacyjny. Zbigniew z Brzezia ponoć aż takich starań czynić nie musiał. Akt lokacyjny miał zostać wydany dla Żytna w roku 1424 albo 1425. Z 1441 roku pochodzi najstarsza zachowana informacja o Żytnie jako o osadzie miejskiej. Która data jest bliższa prawdy – chyba tego nigdy nie ustalimy.

Budynek urzędu gminy Żytno znajduje się w centrum wsi. Dawny budynek ratusza znajdował się też gdzieś w tym miejscu. Czerwiec 2020 r., fot. Paweł Dudek

W późniejszym czasie mieszkańcy Żytna musieli starać się o podtrzymanie statusu miejskiego. W 1557 roku król Polski Zygmunt August nadał dla Żytna przywilej organizowania czterech jarmarków rocznie, co miało przynieść większe dochody. W XVII wieku wybudowano tam ksenodochium (inna spotykana forma zapisu: xenodochium),  czyli szpital, a raczej przytułek dla najuboższych. Oczywiście nie mogło w mieście zabraknąć ratusza, który znajdował się w centrum wsi, na rozwidleniu dróg do Silnicy, Kobiel Wielkich i Sekurska.

Faktem natomiast jest, że Żytno utraciło prawa miejskie w 1797 roku z inicjatywy ówczesnego właściciela Józefa Hiacentego Jacka Siemieńskiego, a ogłoszono to oficjalnie w 1800 roku.  Siemieński miał powód, żeby Żytno nie posiadało praw miejskich. Jako dziedzic musiał bowiem płacić wójtowi, czyli faktycznemu zarządy administracyjnemu kwotę 600 zł rocznie. Podobno było to bardzo dużo. A Żytno leżące na uboczu, z dala od ważnych szlaków komunikacyjnych nie przynosiło wystarczających dochodów. Po śmierci Siemieńskiego (1819 r.) mieszkańcy podejmowali aż trzykrotnie starania o odzyskanie praw miejskich, m.in. w roku 1820. Mieli w tym swój interes – uniknęli by pańszczyzny. Bezskutecznie.

Okoliczności związane z odbieraniem praw miejskich tego typu miejscowościom opisał Ryszard Kołodziejczyk w książce pt. „Kształtowanie się burżuazji w Królestwie Polskim (1815-1850). Na stronie 49 w przypisach jest tam wspominane Żytno.

 

1809 razy oglądano od początku 1 razy oglądano dzisiaj