Utwór Jana Baranowicza pt. „Madonna Gidelska”

To całkiem zapomniany utwór pochodzący z wydanego w 1938 roku tomu poezji „Pieśń o jaworowym krzaku”. Autorem jest Jan Baranowicz.

I

Ścierń paruję przy pylnej zadymce
w odwieczerz przychmurzony.
Włóczą się za mną pobratymce –
osędziałe starością wrony.

Za robactwem w perzowych puzdrach
niedarzką się stopą gramolą
a ja ci się w pogwarce guzdram,
za pługiem człapiący rolą.

Skiba mi się pod podeszwą troci
kurzem pszenicznych otrąb.
Nie sypały doby wilgoci,
bez motyk darniska się potrą.

Tym i lepiej: – sam se człek podole,
najmom się w pas nie ukorzy;
skład uprawi orędziem kolec,
na przednówek grosiwa odłoży.

Nienazbyt bo się przelewa
statek w sąsieku i komorze.
Dolę sobie zasiewasz
kmiotku – dolę se i wyorzesz…

II

Rychel-em się wybrał z pokładaniem
niż modłą przystało doroczną: –
niech-że sobie zagon dostanie
i gnaciska ziemi niech odpoczną.

Jak miarce ssiadłego mleka
skibom dostać się przystoi,
by siew plennością oblekać
umiały w godzinie swojej.

Zbutwieje ścierz i pościel strocona –
nawozu mniej potrzeba;
kłośliwą krasą zapłonie
żywicielka człowieka – gleba.

Miałem zadzierzgnąć płodozmian
w głębi-m się myślą taił: –
dziwnie mi się pleni pszenica,
dziwnie mi się pszenica mai.

Jak las gęsty chwiały się miłośnie
na ździebłach posażne kłóska.
Wzięła szczodrą równiankę garść pokłośnic.
Założyła strych koleśna zwózka.

Obco urodzaj przeocza
składy moje na łęgu i niwie,
choć nie skąpię gnoju. Tu i moczar
plon by wydał w nietajonym dziwie.

A może-ć to kłośne stajanie
w zakresie bożej jest łaski –
Wieczór odprawuje różaniec,
dzwonią na Anioł Pański: –

na darni święte poły
przyklękam w miłosnej dzięce –
przystańcie krzynę woły
– Bogu ten moment poświęcę –

III

Lata-ć tak biegą hoże,
dobiega mnie półwiecze
i zawsze o tej porze
na pole skiby klęczę;

samo kolano się zgina,
same-ć składają dłonie;
w prochu się korny korzę,
w nabożnej antyfonie.

Tajna-ć bo tajna godzina
nachodzi o tym dzwonieniu: –
jak gdyby anioł przestworzem
złotą monstrancję przeniósł.

Coś z koronki i majowej pieśni
wije się na duszy krośnie;
pokorą łamie butę mięśni,
psalmu kwiatem na sercu rośnie.

IV

Dzisiaj mi przecie serdeczniej,
choć nie odgadam czemu –
Jubileusz mój się półwieczni
przy orce czarnoziemu –

stądby-ż szła błogość? – Któżby mię czcił
w tym ustronnym barowaniu moim –
Chyba jeden pokłosia Bóg
z modrych do mnie śmieje się pokoi.

Ten mię, gdy zorze gasną,
cicho wiedzie w schron sioła narożny…
Ale mi dziś pachnąco i jasno,
i jaśniej i bożej – i trwożniej…

Rozkolebały się palce
i lędźwie, krzepkie w łazędze –
dreszcz krzyż przeszpila jak lancet,
oczy mgławią łez przędze…

Hej – moc to mię jakaś urzeka
w zachwyty one najprostsze – –
Czemu skrzętne stajecie woły,
że o kamień zgrzytnęło ostrze? –

Prawda – od półwieka ziem orzę,
nie pamiętam, bym o głaz uwadził – –
– – Przebóg – światło się boże
supła z grotem pługa wyprutej kadzi –

W świeżo rozdartych bryłach
migotami błyska sowicie –
A może się zorza odbiła
w wyślizganej oraniem płycie? –

A może oczy moje,
oczy stare, znękane trudem
białe omotały powoje –
powoje zwidzenia i złudy? –

Kolca na bok przesunę,
pług na zawadzie nie stanie;
ręce zanurzę w łunę; –
cudowne to jakieś świtanie – –

O święte nawiedzenie! –
naokrąg rozsułem darnie,
światłością cały się mienię,
światłość się do mnie garnie – –

– – ugnijcie się kolana: –
Bogu ten moment poświęcę,
Madonny mleczną statuę
w ziemnej-em wyorał wnęce – –

V

Z bielonych wychodźcie sadyb,
otwierajcie dźwierze na oścież –
o ludzie! – dobrzy sąsiedzi –
przejazdem wstrzymani goście –

Nie obłęd-ci mię skował
ani czaru wywar unękał –
O n a tam świeci skróś darni,
na rychłe przyjście czeka.

Przyodziewek na się weźcie dostatni,
gromnic świece w palców splączcie obrożę;
procesją pójdziem do kościoła,
na ołtarzu położym.

Wóz wymoszczę drabiniasty
siana wonnym pokosem i miętą;
śpiewu eklezjastyk
wzniecim wspólnie godziną oną świętą.

Samem-ci Ją wyorał,
Boga oracz niefrasobliwy,
w przetowłosą kądziel wieczora,
w przedzmierzch dzionka cicho-szczęśliwy;

Sam Was do niej zawiodę
w staje, tknięte hyzopem łaski.
– – dziwnie mi się pleni pszenica,
szczodrze boże migocą blaski – –

710 razy oglądano od początku 1 razy oglądano dzisiaj