Zakłady Thonet-Mundus w Radomsku w czasie drugiej wojny światowej

W pierwszych dniach drugiej wojny światowej we wrześniu 1939 roku niemieckie bomby spadły między innymi na radomszczańskie zakłady Thonet-Mundus. Po zajęciu miasta przez Niemców zarekwirowano nagromadzone w fabryce meble. Zmieniono jej profil produkcyjny, nastawiając na potrzeby wojska. Po przejęciu przez Niemców Thonet-Mundus produkował wozy dla armii, nosze i umeblowanie koszarowe, tj. szafy, stoły, krzesła i taborety. Zakłady produkujące dla niemieckiego wojska były głównymi obiektami, jakie poddawano sabotażowi przez polskie podziemie. 19 sierpnia i 20 września 1941 roku w zakładach Thoneta przeprowadzono taką właśnie akcję sabotażową. W wyniku podłożonych bomb wybuchły duże pożary, które przyniosły poważne straty materialne. W konsekwencji ograniczono produkcję w zakładzie, ale wielu pracowników trafiło do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu jako zakładnicy. Produkcję dla niemieckiej armii utrzymano do końca wojny w 1945 roku.

Fotografia nr 1

No fotografii nr 1 płonący budynek główny fabryki Thonet-Mundus po jednej z akcji sabotażowych polskiego ruchu oporu. Na pierwszym planie wóz konny z beczką zmierzający w stronę zakładu, być może straż pożarna.

Fotografia nr 2

Fotografia nr 2 przedstawia zniszczenia wewnątrz zakładu po pożarze w wyniku podłożonych ładunków wybuchowych przez działaczy podziemia. Jak widać straty są duże. Zniszczeniu uległ dach i urządzenia hali fabrycznej. Zwracają uwagę pokrzywione wały napędowe z kołami pasowymi. Był to ówczesny sposób napędu obrabiarek. Przez całe hale fabryczne pod sufitami biegły obracające się wały napędowe, które były napędzane z centralnego źródła mocy (wcześniej maszyna parowa, potem duże silniki spalinowe i elektryczne). Od kół pasowych centralnego wału napędowego do kół pasowych obrabiarek biegły pasy płaskie. Gdy pracownik obsługujący maszynę chciał ją załączyć, napinał specjalną dźwignią ten pas i obrabiarka zaczynała pracę.

Fotografia nr 3

Fotografia nr 4

Fotografie nr 3 i 4 to gotowe wozy amunicyjne na terenie Thonet – Mundus w czasie drugiej wojny światowej. Na fotografii nr 3 wozy wyposażone są w zrolowane plandeki.

Fotografia nr 5

Fotografia nr 6

Na fotografiach nr 5 i 6 można obejrzeć szczegóły ich budowy.

Ktoś może zapytać: Jak to? Niemiecka armia i wozy konne? W pozostałych po wojnie niemieckich materiałach filmowych (często propagandowych) jak i w retoryce historycznej czasów PRL-u (podkreślającej nowoczesność armii niemieckiej i zacofanie naszej jako winę rządów sanacji), pokazuje się mnogość niemieckich czołgów, samochodów, motocykli. Tworzy to obraz Wehrmachtu jako armii zmotoryzowanej, bardzo mobilnej. Prawda była jednak zgoła inna. Owszem, w pełni zmotoryzowane we wrześniu 1939 roku były tzw. jednostki szybkie, elitarne, ale reszta wojsk opierała się wciąż na transporcie konnym. Niemcy wystawiali wielkie jednostki kawalerii, zarówno Wehrmachtu jak i Waffen SS. W chwili napaści Trzeciej Rzeszy na Polskę we wrześniu 1939 roku Wehrmacht korzystał z 573 tys. koni. To 212 razy więcej niż miał czołgów.

Po zwycięstwie nad Francją Niemcy zdobyli duże ilości ciężarówek francuskich i angielskich. To bardzo podniosło stopień motoryzacji ich armii. Pomimo tego podczas ataku na ZSRR w 1941 roku w niemieckiej armii było już 750 tys. koni. Polecam spojrzeć na fotografie na stronie: http://www.retronauta.pl/konie-w-machinie-wojennej-trzeciej-rzeszy. O bitwie pod Kurskiem rzadko się mówi w kontekście utraty przez Niemców olbrzymiej ilości samochodów ciężarowych, zniszczonych i porzuconych. Tych strat nie byli już w stanie odrobić do końca wojny. Ostatnie jej lata to powrót do szeroko zakrojonego transportu konnego na froncie wschodnim i zachodnim, zarówno z powodu braku paliw jak i potrzebnej ilości aut.

Korzystałem:
– fotografie – archiwum Muzeum Regionalnego w Radomsku
http://www.retronauta.pl/konie-w-machinie-wojennej-trzeciej-rzeszy
http://www.dolinameblowa.pl/

2589 razy oglądano od początku 1 razy oglądano dzisiaj