Oto lista 7 rzeczy, których na pewno nie kupisz w Radomsku. A może dorzuciłbyś coś jeszcze?
1. Gładki szary papier
Paski widoczne na zdjęciu tego szarego papieru to bardzo niepraktyczna rzecz, gdy zamierzasz na nim pisać markerem, rysować bądź malować farbami. Rozumiem, że został on tak stworzony, aby był trwalszy i mniej się rozdzierał przy pakowaniu paczek, a więc przy jego podstawowym zastosowaniu.
Gdy prowadzę jakieś zajęcia z wykorzystaniem flipcharta, zdecydowanie wolę szary papier bez pasków, zamiast widocznego powyżej. Oczywiście do kupienia w Radomsku jest też specjalny papier do flipchartów (z gotową perforacją do przyczepienia), ale on kompletnie się nie nadaje do tej roli, bo jest za cienki i przebija ślady markera na następnych kartkach.
Szary papier bez pasków – nie do zdobycia w Radomsku.
2. Plan miasta
Radomsko jest małe, wszyscy mamy smartfony z odpowiednimi aplikacjami, pod dworcem stoją taksówki, ale… gdzie, mimo wszystko, turysta może kupić taki tradycyjny, papierowy plan miasta…?
3. Kalendarz książkowy
Jasne, w kilku radomszczańskich sklepach z artykułami biurowymi jest całkiem spory wybór tego typu kalendarzy – można kupić taki, który ma czerowną, granatową albo – o zgrozo – czarną okładkę. W środku znajdziesz wykaz z odległościami pomiędzy miastami w Polsce oraz numery kierunkowe. Bajka, można pomyśleć. Nie wyobrażam sobie jednak, żebym przez 365 dni, codziennie rano, planując co będę robił i jakie zadania mam do wykonania, korzystał z kalendarza na którego widok chce mi się wymiotować (albo co najwyżej nie wychodzić z domu).
Polecam książkowe kalendarze branżowe z wydawnictwa ADeon (www.tebra.com.pl). Już sama okładka świadczy o tym, że ktoś naprawdę przyłożył się do wykonania. Można sobie wybrać spośród kilku tematów – kalendarz żegarski (ten własnie mam, mimo że rzadko w ogóle pływam), piłkarski, jeździecki, tenisisty, rowerowy. W środku na każdy tydzień przeznaczone są dwie strony – po lewej na dni, a po pawej na notatki (np. do zapisania zadań nieokreślonych na konkretny dzień). Każdy miesiąc rozpoczyna się doskonałej jakości fotografią.
4. Big Mac
Fot. freeimages.com
…i wszystko inne z McDonaldsa. Tak, to bardzo niezdrowe jedzenie. Od czasu do czasu można jednak sobie pozwolić również na tego typu przyjemności. Nic dziwnego, że w programie każdej wycieczki szkolnej z Radomska jest wizyta w Maku.
Pamiętam, że w czasach podstawówki posiadanie kilku papierowych domków po Happy Mealu było równoznaczne z przynależnością do wyższej kasty.
5. Pocztówki
Poza tymi pięcioma pocztówkami (oraz kilkoma innymi sprzed kilkunastu lat, które można nabyć w muzeum), trudno szukać w Radomsku jakichś innych wzorów. Piszę to z perspektywy kolekcjonera, chociaż wiem też, że po prostu powinno być ich więcej do wyboru.
Z wyżej zaprezentowanych, dzisiaj na poczcie były do kupienia tylko dwie. W kiosku nieopodal – żadnej.
6. Oprawa prac dyplomowych
Miałem z tym problem kilka lat temu, ale z rozmów z moimi młodszymi znajomymi wynika, że nic się nie zmieniło. Oczywiście pracę w Radomsku można sobie oprawić, w jednej z radomszczańskich firm koszt wynosi 30 zł i czeka się 3 dni. Łatwiej pojechać jednak do Częstochowy lub Piotrkowa (koszt ok. 10 zł, czeka się 5 minut).
7. Książki z antywkariatu
Nie mam na myśli tylko takiego punktu, w którym można kupić bądź sprzedać używane podręczniki szkolne, bo takich jest kilka. Chodzi mi o antykwariat z prawdziwego zdarzenia. Zawsze gdy jestem w większym mieście, zaglądam do tego typu miejsca. Udało mi się znaleźć bardzo ciekawe książki w dobrym stanie i przyzwoitej cenie.
Zobacz podobne artykuły:
Zobacz podobne artykuły: